Poczułam, że wchodzę w proces głębiej niż kiedykolwiek. Problem w tym, że nie wiem, czy mi się to podoba i co z tego wyniknie. Jedno jest pewne – moje obawy sprzed tygodnia, czy medytacja dynamiczna działa, są już nieaktualne. Działa. Tylko chyba nie tak, jak się spodziewałam.

Godzina dobra dziennie

Trzeci tydzień praktyki medytacji dynamicznej za mną. Jestem sama zaskoczona swoją determinacją i konsekwentnym realizowaniem planu. Zazwyczaj wygospodarowanie w ciągu dnia zaledwie kwadransa na jogę lub spacer było dla mnie nie lada wyczynem. Tym razem medytuję rano całą godzinę. Prawie codzienne. Dodatkowo zdarza mi się wejść na matę wtedy, kiedy czuję, że moje ciało tego potrzebuje. Co gorsza (!) nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.

Czy medytacja dynamiczna jest nudna?

Ostatnio zadano mi pytanie o to, czy praktykowanie codziennie tej samej godzinnej medytacji, z tą samą muzyką i strukturą jest nudne. Muszę przyznać, że sama się nad tym zastanawiałam, kiedy postanowiłam praktykować medytację dynamiczną przez dziewięć tygodni. Po trzech tygodniach odpowiedź brzmi: nie. Każdego dnia moje doświadczenia są inne. Kiedy rozbrzmiewa muzyka nie muszę się zastanawiać, co mam robić – mogę się skupić na sobie i procesie. A ten staje się coraz ciekawszy. Choć nie zawsze przyjemny.

Głębiej niż kiedykolwiek

W trzecim tygodniu medytacja dynamiczna pokazała mi swoją moc. Po raz pierwszy poczułam, że dotarłam do kolejnej warstwy siebie, która była głęboko schowana. Dotarłam do prawdy, której nie chciałam znać i którą chowałam przez wiele lat. Która rosła we mnie nieświadomie latami, schowana pod „oficjalną” twarzą. Nagle stanęła przede mną w całej okazałości „inna ja” i kazała mi na siebie patrzeć. Był to jeden z trudniejszych momentów, jakich doświadczyłam podczas mojej dotychczasowej praktyki medytacyjnej. Trudnych, bo niewygodnych.

Mieszanka emocji, która wybuchła w tamtej chwili była nie do zatrzymania. Mogłam jedynie dać się jej ponieść. W tamtej chwili nie miałam zasobów, żeby obserwować, co się ze mną dzieje. Wybuch jednak minął i przyszła ulga i wzruszenie: nie muszę już udawać, że ta część mnie nie istnieje. A skoro teraz ją widzę, mogę się nią zaopiekować. Mogę to przyrównać do terapii, ale na głębszym poziomie połączenie ciała i duszy.

Medytacja dynamiczna działa, ale nie tak, jak się spodziewałam

Nie będę ukrywać, że to nie było doświadczenie z gatunku „lekko i przyjemnie”. Decydując się na wyzwanie medytacyjne liczyłam na relaks, wyrzucenie emocji, poprawę samopoczucia i przypływ energii. To wszystko dostałam. Ale dostałam także silny proces terapeutyczny, w którym mierzę się z niewygodnymi dla mnie sprawami. Przyjmuję to. Być może poprawa samopoczucia na głębszym poziomie, nie może zadziać się bez dotarcia do źródła złego samopoczucia? Czekam, co będzie dalej i „procesuję” to, co do tej pory się wydarzyło.

Masz ochotę pomedytować z nami? Sprawdź aktualny harmonogram i zapisz się na wspólne medytacje aktywne.

Czytaj także:
Ja to się wszystko zaczęło:
Medytacja dynamiczna – pamiętnik z wyzwania medytacyjnego (wstęp i dzień pierwszy)
Relacje z pierwszych tygodni:
Medytacja dynamiczna – pamiętnik z wyzwania medytacyjnego (dzień 2)
Medytacja dynamiczna – pamiętnik z wyzwania medytacyjnego (dzień 4)
Medytacja dynamiczna – pamiętnik z wyzwania medytacyjnego (tydzień drugi)
Medytacja dynamiczna – pamiętnik z wyzwania medytacyjnego (tydzień czwarty i piąty)

Leave a comment