Po miesiącu praktyki medytacja dynamiczna nie wprowadziła w moim życiu rewolucji. Coś jednak zaczyna się zmieniać. Zmiany są subtelne, ale zauważalne.

Tydzień czwarty, czyli trudniej niż dotychczas

Mój mózg stawia opór. Rano nie może się dobudzić i mocno protestuje na myśl o jakiejkolwiek aktywności. Miałam trudny weekend. Jestem zmęczona fizycznie i emocjonalnie. Jedyne, o czym marzę, to odpoczynek. Czuję jednak, że im bardziej mi się nie chce, tym bardziej potrzebuję medytacji dynamicznej. W końcu pokonuję niechęć i zaczynam medytować. Dziś jest wyjątkowo ciężko – myśli nie odpuszczają i przez większość czasu mogę się im jedynie poddać. Dziś tak wybieram.

Głowa nie odpuszcza

To jednak ma swoje konsekwencje. Umysł podsuwa obrazy, a te wywołują emocje. Silne. Nieprzyjemne. Do tego momentu sądziłam, że wydarzenia z weekendu nie wywarły na mnie dużego wrażenia. Że to tylko zmęczenie. Jednak w tym momencie poczułam, jak bardzo moje nawyki myślowe trzymają mnie w garści i nie chcą odpuścić. Jak bardzo sytuacje z przeszłości oddziałują na moje codzienne życie. Poczułam, nie zrozumiałam. Bo przecież terapia uświadomiła mi to dużo wcześniej. Doświadczenie i dotknięcie tego daje mi siłę, żeby się temu przyjrzeć, poobserwować bez ocen i emocjonalnego obciążenia. A może nawet puścić?  

Medytacja dynamiczna – im bardziej nie chcę, tym bardziej potrzebuję

Kolejne dni są podobne. Autosabotażysta nie odpuszcza. Umysł podpowiada, że mi się nie chce, że jestem zbyt zmęczona, nie mam czasu etc. Nie negocjuję z nim, po prostu włączam muzykę. Przed medytacją mam zły humor, a w trakcie czasem przychodzi myśl „długo jeszcze?” (coraz rzadziej). Po medytacji czuję się jednak zawsze lepiej. Już wiem, że im bardziej mój mózg protestuje, tym bardziej potrzebuję medytacji dynamicznej do ukojenia mojego ciała i emocji.

W tym tygodniu zauważam, że nie nakręcam emocji, po to żeby je wyrzucić. Raczej mobilizuję ciało, krzykiem i ruchem, żeby samo pokazało mi, co w nim siedzi i czego mam się pozbyć. Owszem, pojawiają się silne emocje, ale staram się nie angażować w nie. Bardziej obserwuję co się dzieje. To dotyczy każdej fazy. Być może przez to myśli krążą z mniejszą intensywnością. Są jakby wyblakłe. Kiedy zaczynają brać górę, szybciej zauważam ten moment i wracam do obserwacji.

Tydzień piąty – powiew wiosny?

Na zewnątrz czuć już wiosnę. Jest przełom lutego i marca, ale wyjątkowo ciepła aura daje nadzieję, że ta zima kiedyś musi minąć. Zazwyczaj o tej porze jadę już na oparach. Poirytowanie pogodą i brak słońca wywołują u mnie huśtawki nastrojów. Uciekam w słodycze i a wieczorami poleguję na kanapie. I czekam na wiosnę. A kiedy już się pojawia, jest wymęczona, sfrustrowana i bez energii. Tym razem jest inaczej. Czuję, że mam w sobie więcej zasobów na to, żeby wykonywać codzienne zadania, w ciągu dnia ugotować sobie zdrowy posiłek, a w nocy lepiej śpię. Czy to zasługa tylko medytacji dynamicznej? Pewnie nie tylko, ale widzę, jak jedna zmiana pociąga za sobą kolejne.

Dalsza część tekstu pod zdjęciem

Medytacja dynamiczna – kolejny tydzień, inne doznania

Czy w piątym tygodniu przełamałam niechęć mojego mózgu do podejmowania wysiłku (prawie) codziennej praktyki? Nie, mój mózg nadal stawia opór. Miewam dni, że naprawdę mi się nie chce. Zdarza się, że w trakcie też mam ochotę się poddać. Przed i w trakcie moja głowa znajduje mnóstwo bardzo rozsądnych argumentów, żeby dać sobie spokój. Sęk w tym, że po medytacji dynamicznej ani razu nie żałowałam, że przełamałam opór mojej głowy. Ja po prostu dobrze się czuję.

Co mi dała medytacja dynamiczna po 5 tygodniach?

Największe 3 zmiany, jakie zaobserwowałam w sobie w ostatnich tygodniach:

  • Większa stabilność emocjonalna – to nie jest tak, że czuję się zawsze świetnie, mój lęk zniknął i nie dopada mnie złość lub smutek. Szybciej jednak wychodzę z takich stanów i nie „zapadam się” w nie, jak zdarzało mi się to wcześniej.
  • Lepiej śpię, a więc lepiej funkcjonuję w dzień.
  • Mniej lęku – na początku mojego wyzwania medytacyjnego pisałam, że cierpię na Zespół Lęku Uogólnionego (GAD). Po 5 tygodniach regularnej medytacji dynamicznej czuję, że poziom lęku jest mniejszy. Nie jest to jedynie zasługa medytacji dynamicznej, ale jestem przekonana, że w moim procesie zdrowienia ma ona niemały udział.

Medytacja dynamiczna nie rozwiązuje moich problemów. Tak jak większość ludzi, noszę w sobie traumy mniej i bardziej uświadomione. Ich ukojenie wymaga czasu i pracy, dłuższej niż kilka tygodni. O niektórych wiedziałam, częścią zdążyłam się zaopiekować w przeszłości, a niektóre pokazują się dopiero teraz. Po tych pięciu tygodniach mam jednak większą wiarę, że jestem na dobrej drodze w poradzeniu sobie przynajmniej z częścią z nich. I spokój, że mogę żyć dobrze, nawet jeśli niektóre z nich zostaną ze mną na zawsze.

Czytaj także:
Ja to się wszystko zaczęło:
Medytacja dynamiczna – pamiętnik z wyzwania medytacyjnego (wstęp i dzień pierwszy)
Relacje z pierwszych tygodni:
Medytacja dynamiczna – pamiętnik z wyzwania medytacyjnego (dzień 2)
Medytacja dynamiczna – pamiętnik z wyzwania medytacyjnego (dzień 4)
Medytacja dynamiczna – pamiętnik z wyzwania medytacyjnego (tydzień drugi)
Medytacja dynamiczna – pamiętnik z wyzwania medytacyjnego (tydzień trzeci)

Leave a comment